FILM PRZYRODNICZY - DOKUMENT CZY FIKCJA ? 
Mój punkt widzenia



Realizując i oglądając filmy przyrodnicze od dłuższego już czasu mam dylematy, które pragnę tu przedstawić.
Sprawa dotyczy sztucznego kreowania rzeczywistości w filmach. Często, na szczęście nie zawsze współcześni twórcy filmów przyrodniczych kreślą swoje wizje filmu, rozpisując kolejne kartki papieru wymyślonymi za biurkiem scenami. Mało komu chce się po prostu iść z kamerą w teren i zdać się na los wydarzeń.Dla mnie film przyrodniczy to powinien być rzetelny dokument otaczającej nas rzeczywistości zrealizowany w terenie - chcę prawdy a nie fikcji, nie chcę oglądać tresowanych zwierząt i zaaranżowanych od A do Z sytuacji. 

Obrońcy oswajania zwierząt dla potrzeb filmu prawie zawsze tłumaczą się wysokimi kosztami produkcji ( sami je zazwyczaj wymyślają), krótkim czasem realizacji itp. Mało komu chce się wstać o świcie i iść w teren, zatargać ciężką kamerę i jeszcze cięższy statyw, budować ukrycia na drzewie na wodzie a potem siedzieć w nich godzinami i cierpliwie czekać na zwierzaka tak jak uczył nas "dziadek" Puchalski o którym zresztą zapomniały dzisiejsze media. Twórcy filmów przyrodniczych zatracają już instynkt - po co to robią !

Film przyrodniczy to z pewnością nie jest sposób na zrobienie dużej kasy - to filozofia i sposób na życie. Prawdziwy filmowiec przyrodniczy tropi swoich dzikich bohaterów kradnąc im sceny z ich życia a przede wszystkim jest w terenie: śpi w lesie, nad jeziorem czy rzeką, Siedzi z ptakiem na jednej gałęzi wspólnie czując nadciągające niebezpieczeństwo przeżywając często identyczne stany emocjonalne. Człowiek będący w terenie doskonale czuje i rozumie przyrodę - wie na co patrzy bo ma odpowiednią wiedzę i dokonuje właściwej interpretacji zjawisk przyrodniczych. Wynikiem tych przeżyć są ujęcia dzikich zwierząt w ich naturalnym środowisku - może nie szokujące swoją dramaturgią której domaga się TV ale prawdziwe, a mam wrażenie że w dokumentalnym filmie przyrodniczym powinno o to chodzić. 

Patrząc z roli widza nie chcę być oszukiwany, że to co widzę nie zdarzyło się naprawdę! Ludzie oglądający filmy przyrodnicze są coraz lepiej wykształceni przyrodniczo, wolny czas często spędzają na łonie natury - mający swoje pasje oni też się denerwują patrząc na mamipulowane filmy przyrodnicze. Niektórzy twórcy silą swoją wyobraźnię wymyślając sceny i budując na siłę dramaturgię. Powinni iść najpierw w teren popatrzeć na rzeczywistośc i ją zrozumieć . Kartka papieru przyjmie wszystko, a wytresowane zwierzęta zagrają.

Oglądamy potem filmy w których wszystko nas straszy i gania się nawzajem po lesie aby się zjeść. Widz ma się spocić ze strachu bo dramaturgia z krwią na końcu najlepiej ponoć się sprzedaje. Te elementy oczywiście w przyrodzie występują ale są to epizody a nie codzienność ( Oglądając wiadomości w TV też mamy na samym początku dawkę nieszczęść wypadki, tragedie ale świat nie składa się tylko z tego i o tym wszyscy wiemy).

Rodzą się też następne pytania natury moralnej co dalej z wytresowanymi zwierzętami, które zagrały filmie a szczęśliwemu twórcy są już niepotrzebne - często nadal siedzą w klatkach . Człowiek się zabawił zrobił kasę i czeka na nagrody. Ludzie którzy kręcą takie filmy przyrodnicze wymyślone za biurkiem powinni raczej kręcić telenowele (będą mieli wtedy kasę i będą w ulubionym swoim świecie fikcji i będą mogli zapłacić ludziom za im grę). Zwierzęta grają za darmo - za wyżywienie a potem wracają do klatek. My młodzi twórcy fimów przyrodniczych pragniemy robić filmy o Polsce prawdziwe bo  takich jest bardzo mało. Chcemy pokazywać przyrodę taką jaka ona jest - czyli zrównoważoną gdzie króluje spokój i piękno a agresja jest tylko małym procentem. Nie chcemy tworzyć sztucznej dramaturgii - krwi której domagają się media - bo to się sprzedaje.
 

Prawdziwy filmowiec przyrodniczy tropi swoich dzikich bohaterów kradnąc im sceny z ich życia

Wracając do filmu przyrodniczego w Polsce zaległości są ogromne. Potencjalny widz doskonale zna przyrodę Afryki czy Australii a o naszej przyrodzie wie niewiele - nie ma dobrych filmów o naszym kraju. Każdy wie jak ciężko tu się pracuje, jak ciężko spotkać oko w oko płochliwego ptaka czy innego czujnego zwierzaka - tak mówią Ci co tresują swoje zwierzęta do filmu bo nie chce się im iść w teren. Mówią że liczy się efekt, że zwracają uwagę na sprawy ochrony przyrody- czyli cel uświęca środki. Tak się składa że na dzień dzisiejszy ten sam efekt edukacji można osiągnąć innymi metodami np. dobrą animacja komputerową z rysunkami po co męczyć żywe zwierzęta. Film przyrodniczy powinien być prawdziwym dokumentem danych czasów w który żyje twórca. Takie filmy w Polskich warunkach da się realizować, może nie będą perfekcyjnie skonstruowane jeżeli chodzi o akcję ale będą za to prawdziwe. Takie filmy da się zrobić w niewielkich zespołach i na rozsądnych warunkach finansowych.

Niestety przykro to mówić ale instytucje które mają na te cele fundusze w Polsce w ogóle nie czują sprawy. Udzielając dotacji na filmy przyrodnicze zapomnieli, że filmu takiego nie robi się w 2 tygodnie, tylko minimum 2-3 lata. Przy takich realizacjach potrzebny jest czas i fachowość ekipy (oprócz znania przycisków w kamerze trzeba jeszcze znać i rozumieć przyrodę !) 

Artur Tabor 

 

© Prawa autorskie do zdjęć i tekstów zamieszczonych  na tej stronie są zastrzeżone i chronione polskim prawem. 
Fotografie są własnością spadkobierców Artura Tabora i nie mogą być wykorzystywane bez ich pisemnej zgody !


Webmaster: Zbigniew Cieśla zc@plusnet.pl